Musimy trzymać się razem
carlos - 04-16-2007 05:56
Siedzia?em w barze nad kuflem jakiego? taniego piwa i po raz setny my?la?em nad bezsensowno?ci? swojego ?ycia. Zbli?a? si? koniec studiów, a przysz?o?? malowa?a mi si? tylko w szarych kolorach. Jak w której? piosence Rolling Stonesów. Tytu? magistra b?d? mogli mi co najwy?ej napisa? na nagrobku, bo pewnie umr? z g?odu zanim znajd? prac?.
Tyczkowata dziewczyna w berecie wesz?a do lokalu kiedy mizerna piana mojego chrzczonego piwa opad?a prawie ca?kowicie. Mia?a ciemne, kr?cone w?osy, na których l?ni?y kropelki deszczu. Spodnie mia?a tak obcis?e, ?e przylega?y jej do nóg jak druga skóra. Nogawki znika?y w cholewkach butów na obcasie. I nieoczekiwanie usiad?a obok mnie.
- Masz mo?e papierosa? - zapyta?a pe?nym rezygnacji g?osem.
Zdezorientowany niespodziewanym towarzystwem, przez chwil? patrzy?em na ni? jak ciele. Dopiero po chwili drgn??em i pomy?la?em, ?e g?upio by?oby teraz odpowiedzie? "nie". Na szcz??cie znalaz?em jakie? skr?ty w kieszeni, wi?c poda?em jej jednego. Pali?a szybko, by?a zdenerwowana.
- ?ycie jest do dupy.
- Te? chcia?bym my?le? inaczej. - poci?gn??em ?yk niedobrego piwa, patrz?c si? przed siebie - Narzeczony?
- Czytasz w my?lach.
- Chcia?bym, ?ycie by?oby prostsze. Uciek? do innej?
- A mnie wywali? na zbity pysk... Cholera, a tak mu ufa?am!
- Chcesz zapomnie??
- Chc? piwa... Daj mi ?yka.
Przechyli?a kufel i na dnie zosta?o tylko troch? tej n?dznej piany. Z?apa?em si? na tym, ?e powinienem jej zamówi? drugie piwo, a nie odst?powa? swoje. Machn??em na barmana.
- Dzi?ki... Zaraz ci oddam pieni?dze, mam w torebce.
- Daruj sobie, ciesz? si?, ?e mog? w ko?cu postawi? komu? jedno. - ugryz?em si? w j?zyk, bo chyba powiedzia?em za du?o.
- Te? nieszcz??liwy w ?yciu? - po raz pierwszy nasze wzroku spotka?y si? na d?u?ej. Mia?a pi?knie, du?e niebieskie oczy...
I dopiero teraz zorientowa?em si?, ?e drga?y jak do p?aczu.
Tylko nie mów jej prawdy, nie wyjd? na lalusia!
- Szczerze mówi?c... - nie u?alaj si? nad sob?, bo sobie pomy?li o tobie! - ...jak cholera. - u?miechn??em si? jako? g?upkowato i zamar?em w oczekiwaniu na jej reakcj?.
- No to jest nas dwoje.
Chwil? potem zamówi?a nam obojgu kolejk? wódki. Odmówi?em, bo by?em samochodem, na co ona wypi?a tak?e mój kieliszek.
- Bo?e, jak on mnie móg? tak zostawi?! Tak go kocha?am, a on tak przysi?ga?, ?e mnie te? kocha! - wtuli?a mi si? w rami? p?acz?c. To by? pierwszy raz, kiedy jakakolwiek kobieta wtuli?a mi si? w rami?.
Pó? godziny pó?niej by?a ju? tak urobiona, ?e ledwo trzyma?a si? na siedzeniu. Z jednej strony musia?em wraca? do domu, ale z drugiej nie mia?em serca zostawia? j? tutaj... Pomys? na rozwi?zanie impasu podrzuci? mi jaki? pijaczek po siedz?cy obok.
- Facet, nie widzisz, ?e ledwo siedzi? We? zamów taksówk? i zabierz swoj? pann? do domu!
Nachyli?em si? nad ucho, ?eby us?ysza?a.
- Ania... Jeste? pijana, chod?, odwioz? ci? do domu, okej?
Pokiwa?a g?ow?. ?zy rozmy?y jej makija? na twarzy. Trzymaj?c jedn? r?k? ni? a drug? jej kurtk? i torebk?, wyszli?my powoli na zewn?trz. By?o nieprzyjemnie zimno, a deszcz pozostawi? po sobie ka?u?e w nierówno?ciach chodników i dróg.
Po?o?y?em j? na tylnym siedzeniu i zacz??em wypytywa? o adres. Zrozumia?? odpowied? uda?o jej si? z?o?y? za trzecim razem. Na rondzie zwymiotowa?a na wycieraczk?, ale przeprosi?a.
Na miejsce zajechali?my z otwartymi oknami. Z moj? pomoc? otworzy?a drzwi do kamienicy i wesz?a po schodach. Pod drzwiami mieszkania nie chcia?a, ?ebym wraca? tylko posiedzia? chwil? u niej.
Poczu?em si? jak w filmie.
To by?a stara kamienica na Czerwie?skiego. Mieszkanie by?o ma?e, czteroosobowe i dawno niesprz?tane. Rzeczy do prania wala?y si? po ca?ym domu. Kaza?em jej k?a?? si? spa? i chcia?em zapyta? o numer telefonu, ale ona uciszy?a mnie próbuj?c po?o?y? mi palec na usta. Nie trafi?a, bo r?ka chwia?a jej si? za mocno.
- Ciii... Jessste?my niee-sz?sliwi dzisiaj i musimy to uuczci?... mussimy trzyma? si? raazem - wybe?kota?a i pomog?em jej doj?? do kuchni. W lodówce mia?a butelk? wina. Powiedzia?a mi, ?e mia?a wypi? z eks-narzeczonym, ale wypijemy to razem. Teraz. Nie potrafi?em odmówi?... albo nawet nie chcia?em.
Nie by?o p?omiennego seksu jak w jakim? filmie, nie by?o nawet poca?unku. Lampk? wina wypili?my siedz?c na ob?adowanych ksi??kami sofach, w du?ym pokoju i przy zgaszonym ?wietle. Chwil? pomilczeli?my, a ona z torebki wyci?gn??a jak?? kartk?, napisa?a co? na niej d?ugopisem i poda?a mi. Numer telefonu. Po drugiej stronie by?o jednak co? jeszcze. By?o to napisane krzywymi literami "Musimy trzyma? si? razem".
vifon - 04-30-2007 20:09
Czy wy musicie pisa? tak du?o :!: :!: :!: Kiedy? przeczytam, ale dzisiaj mi si? nie chce :!: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :-P :-P :-P :-P :-P :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Synthetic Darkn - 08-13-2007 23:38
Czy wy musicie pisa? tak du?o :!: :!: :!: Kiedy? przeczytam, ale dzisiaj mi si? nie chce :!: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :-P :-P :-P :-P :-P :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: ludzie s? tu kreatywni bardzo ; DD
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmarucha.opx.pl