20 maja
Pavel - 05-20-2007 14:00
Giertych w marszu przeciwko "wstrętnym pederastom"http://rmf.fm/fakty/media/img/117/117896_mi.jpgOkoło 600 osób, według szacunków stołecznej policji, wzięło udział w Marszu dla Życia i Rodziny. Organizatorzy podają, że było ich ok. 3,5 tys. Wśród marszu uczestniczyli politycy LPR i PR.
Z manifestantami maszerowali wicepremier, szef LPR Roman Giertych, Wojciech Wierzejski, Krzysztof Bosak. Z Prawicy Rzeczypospolitej zjawili się Artur Zawisza i Marian Piłka.
- Jestem tutaj, ponieważ popieram rodzinę i uważam, że trzeba przeciwstawić się temu co było wczoraj, że wstrętni pederaści przyjechali tutaj z wielu krajów i próbowali narzucić nam swoją propagandę - powiedział wicepremier, minister edukacji Roman Giertych.
Wcześniej rzecznik prasowy marszu Maciej Koper wyjaśniał dziennikarzom, że "marsz nie jest skierowany przeciwko homoseksualistom", a ma "promować wartości chrześcijańskie. - Przeciwstawiamy się dyskryminacji rodzin wielodzietnych - podkreślił Koper.
Jak wyjaśnił, pochód nieprzypadkowo zaczął się przed Sejmem, ponieważ jego uczestnicy domagają się m.in. ulg podatkowych dla rodzin wielodzietnych.
Koper powiedział, że, w manifestacji oprócz polskich rodzin uczestniczyli także obrońcy życia z Niemiec, Włoch, Francji, Chile, Peru i USA.
Uczestnicy marszu nieśli transparenty: "Małżeństwo tylko miedzy kobietą, a mężczyzną", "Chłopak i dziewczyna to prawdziwa rodzina", "Człowiekowi tak - homoseksualistom nie". Słychać było również okrzyki: "Niskie podatki dla ojca i matki".
Marsz zakończył się pamiątkową wspólną fotografią na rynku Nowego Miasta w Warszawie.
Pavel - 05-20-2007 14:02
Jutro rozpoczyna się strajk lekarzyhttp://rmf.fm/fakty/media/img/117/117889_mi.jpgW poniedziałek rozpocznie się bezterminowy strajk lekarzy. Według Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), pierwszego dnia przystąpi do niego 208 placówek. Dla pacjentów oznacza to przede wszystkim utrudnienia w dostępie do lekarzy w przyszpitalnych przychodniach; odwołane zostaną planowane zabiegi. Resort zdrowia zapewnia, że monitoruje sytuację.
W czasie strajku lekarze będą pracować jak podczas ostrego dyżuru. Niektórzy, jak lekarze z warszawskiego szpitala przy u. Banacha decydują się na tzw. strajk absencyjny, co oznacza, że w trakcie strajku nie będzie ich na terenie szpitala.
Strajk zaczynamy o godz. 8. Lekarze przyjdą do pracy, spotkają się na odprawie, a następnie przekażą opiekę nad pacjentami zespołowi dyżurnemu, po czym opuszczą szpital - powiedział szef związków zawodowych w szpitala przy ul. Banacha Maciej Jędrzejowski. Wyjaśnił, że zespół dyżurny to dwóch pracujących lekarzy w każdej klinice. Zapewnił, że strajkujący dołożą wszelkich starań, żeby podczas protestu nie nastąpiło pogorszenie stanu zdrowia przebywających w szpitalu pacjentów.
Pavel - 05-20-2007 14:06
USA: Dwulatek zmarł, bo opiekunka zakneblowała go taśmąJak donosi "Dziennik", za amerykańską telewizją Fox News, sprawczynią tragedii, jaka wydarzyła się w mieście Tulsa w stanie Oklahoma, jest 42-letnia szefowa firmy zajmującej się chwilowym wyręczaniem rodziców w opiece nad dziećmi.
Płacz dwuletniego Joshuy, syna państwa Miltonów, zdenerwował opiekunkę Vicki Leigh Chiles do tego stopnia, że kobieta zakleiła chłopcu usta taśmą i skrępowała mu ręce. Dziecko się udusiło - czytamy na stronie internetowej "Dziennika".
Kiedy Robert Milton dostał wiadomość, że coś się stało jego synowi, pomyślał, że zachorował lub miał jakiś wypadek. Dzwonili do niego ratownicy z karetki, która przyjechała do rezydencji, gdzie zostawił pod opieką swojego dwuletniego synka i czteroletnią córeczkę - relacjonuje "Dziennik".
Dopiero w domu odkrył szokującą prawdę. Jego dwuletni synek już nie żył, a ratownicy wzywali go, żeby potwierdził jego tożsamość. Skrępowanego taśmą klejącą chłopca nie udało się uratować. - Widać na jego buzi ślady po taśmie - opowiadał mediom załamany ojciec.
42-letnia Vicki Leigh Chiles tłumaczyła policjantom, że zakleiła dziecku usta taśmą klejącą, bo nie dało się go inaczej uciszyć - pisze "Dziennik". Jak twierdzi, odeszła jedynie na kilka chwil, a kiedy wróciła, chłopiec był już nieprzytomny. To ona zadzwoniła po pogotowie.
Opiekunkę do dzieci aresztowano. Prokuratura wkrótce postawi jej zarzuty.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmarucha.opx.pl