Szczyty humoru , czyli osiągnięcia śmiechu warte..
blokers77 - 04-26-2007 23:34
Szczyt profesjonalizmu: ginekolog, który wymienił tłoki przez rurę wydechową.
Szczyt seksapilu: tak popieścić słuchawkę telefoniczną, żeby wszystkie telefonistki zaszły w ciążę.
Szczyt siły: Dmuchnąć baranowi w dupę tak, żeby mu się rogi wyprostowały.
Szczyt pijaństwa: Upić ślimaka tak, żeby do domu nie trafił.
Szczyt precyzji: Wykastrować komara w bokserskich rękawiczkach.
Szczyt orgazmu: Zanik linii papilarnych.
Szczyt sadyzmu: Przestraszyć strusia na betonie.
Szczyt profesjonalizmu: Ginekolog, który sobie wytapetował pokój przez dziurkę od klucza.
Szczyt ignorancji: Prezerwatywy robione na drutach.
Szczyt pecha: Zostać zabitym przez meteoryt ze złota.
Szczyt roztargnienia: Założyć hełm na lewą stronę.
Szczyt niemożliwości: Połaskotać tak żarówkę, aby ci w elektrowni się śmiali.
Szczyt lenistwa: Położyć się na dziewczynie i czekać na trzęsienie ziemi.
Szczyt złośliwości: Zepchnąć teściową ze schodów i zapytać:
- Dokąd się mamusia tak spieszy?!
Szczyt hałasu: Dwa kościotrupy pier***ą się na blaszanym dachu.
Szczyt bezpłodności: 30 lat stosunków z ZSRR.
Szczyt rozczarowania kobiecego: Kiedy partnerka u swego partnera pod listkiem figowym znajdzie... figę.
Szczyt bezrobocia: Pajęczyna między nogami prostytutki.
Szczyt głupoty: Kupić portfel za ostatnie pieniądze
Szczyt grzeczności: Wyskoczyć z okna zamykając je za sobą.
Szczyt szczytów: kupa na Mont Everest.
Szczyt bezczelności:
Zapytać się powodzianina: "Jak się panu powodzi? Czy się panu nie przelewa?"
Szczyt bezczelności:
Zesrać się pod drzwiami rektora, zadzwonić, poprosić o papier toaletowy i o wpis do indeksu...
Szczyt chamstwa:
Narobić komuś na wycieraczkę, zapukać i poprosić o papier, a potem powiedzieć, że szorstki.
Szczyt ciemnoty:
Zapalić jedną zapałkę, a potem drugą, aby zobaczyć, czy ta pierwsza się pali.
Szczyt elegancji:
Wyskoczyć z okna na ostatnim piętrze, a widząc w locie sąsiadkę poprawić krawat.
Szczyt fantazji:
Położyć się w kałuży, wsadzić pióro w tyłek i udawać żaglówkę.
Szczyt marzeń Polaków lat 70-tych:
Wdowa po Jaroszewiczu mówi do żony konającego Jabłońskiego, że Gierek zginął, jadąc na pogrzeb Breżniewa.
Szczyt namiętności:
Tak ścisnąć słup telegraficzny aż panienka w centrali orgazmu dostanie.
Szczyt nieufności:
Wiercić w rurociąg Przyjaźni i patrzyć, w którą stronę ropa płynie.
suchysuchy - 05-05-2007 12:49
hahaha najbardziej mi sie szczyt siły podobał :D
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmarucha.opx.pl